Przymierzałam się już od dawna do wire wrapping. Zakochałam się w tej biżuterii już dawno, ale bałam się nawet próbować zrobić coś w tej technice. Druty miedziane leżały w pudełkach prawie rok i dzisiaj przyszedł TEN dzień. Spróbowałam. Pierwsze próbki są bardzo nieudolne i wyjątkowo mało efektowne, ale chodziło mi głównie o to by zobaczyć, czy w ogóle dam radę z owijaniem. Wyszło coś takiego. Pewnie w oksydzie wyglądało by to nieco lepiej, ale póki co nie posiadam i chyba na razie dla takich próbek nie będę kupowała.
W tym tygodniu wydziergałam też taką bransoletkę. Wzór znaleziony na blogu Eva Maria Keiser Designes.
ja też fascynuje się wire wrappingiem :) bardzo fajnie Ci wyszły kolczyki, podobają mi się! bransoletka też śliczna! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiesamowity przekrój prac, szczególnie te grubaśne węże robią na mnie wrażenie;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę;) Odnośnie kolczyków to nie wiem, co powiedzieć, bo ja je dostałam jako niespodziankę i nie wiem, skąd autorka wzięła pomysł na nie. Natomiast już od dłuższego czasu mam wrażenie, że wszyscy troszkę gonimy w kółko, że wraz z rozszerzaniem się grona osób zajmujących się taką czy inną techniką pomysły zaczynają się się powielać i trudno wymyślić coś absolutnie nowego. Oczywiście zupełnie inną sprawą są celowe plagiaty ale myślę, że w tym przypadku nie ma to miejsca.
Pozdrawiam;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń